Jeszcze kilka lat temu, jeśli już pojawiał się jakiś blog ślubny – zazwyczaj traktował o konkretnej ceremonii, konkretnej pary ludzi i całym toku przygotowań do wielkiego dnia. Później marki ślubne zaczęły dostrzegać potencjał blogowania. Wtedy to właśnie pierwsze blogi firmowe zaczynały sobie istnieć po cichutku w zakamarkach ślubnego światka internetowego.
Bardzo szybko jednak i blogi firmowe, zaczęły dzielić się na te wartościowe, i te zdecydowanie mniej – powielające jedynie to, co powiedziano już wszędzie indziej. Obecnie mamy stosunkowo niską świadomość tego, czym właściwie powinien być dla każdej marki – blog o tematyce ślubnej. Zapewne nastąpiło teraz zdziwienie: ale jak to niską?! Ale prawda jest dokładnie taka: niską mamy tą świadomość. Bo jeśli już te blogi są, wszystkie są podobne, treści nie wnoszą nic nowego, nie są spójne z konkretną marką, o pozycjonowaniu czy poprawności – już nie wspomnę.
Idźmy dalej.
Blog ślubny. Jakie mamy rodzaje blogów ślubnych? Kto je prowadzi? A kto w ogóle nie powinien tego robić?
- Blog-pamiętnik z przygotowań do własnego ślubu. I tutaj (niestety) najczęściej o błędy. Wielokrotnie już spotykałam się z tekstami przyszłych Panien Młodych, które doradzały przyszłym Pannom Młodym… błędnie. Brak doświadczenia takiej osoby, zderzony nierzadko z brakiem profesjonalistów w otoczeniu, skutkuje niekiedy okropną dezinformacją. Przykład? Na jednym takim blogu wyczytałam, żeby pamiętać przy wyborze sukni ślubnej ecru – by Pan Młody wybrał koszulę w tym samym odcieniu, inaczej suknia będzie wyglądała na brudną w zderzeniu z bielą koszuli. Wydawać by się mogło, że to jeden z tych najbardziej znanych mitów, najczęściej obalanych. A jednak ta konkretna osoba takiej wiedzy nie posiadała i błędne informacje opublikowała. Co gorsza – ileś osób mogło z tej „porady” skorzystać właśnie w taki sposób, jak opisany tam…
- Blog ślubny o tematyce szeroko pojętej ślubnej, prowadzony przez kogoś z branży. Ktoś w jakiejś specjalizacji, porusza się po rynku ślubnym, ma swoją stronę internetową i do niej podpięty również blog. Teoretycznie bardzo dobrze! W praktyce jednak taki blog musi być przede wszystkim maksymalnie unikalny (nie powielajmy treści tłumu), stawiający nas na pozycji eksperta (piszemy o tym, na czym naprawdę się znamy i co interesuje naszych potencjalnych klientów) oraz dopieszczony w każdym calu (zdjęcia z naszych realizacji, nie ukradzione z Internetu chociażby).
- Blog ślubny o tematyce szeroko pojętej ślubnej, prowadzony przez portal ślubny. Wówczas większość artykułów to zazwyczaj tzw. wpisy gościnne. Portal proponuje napisanie takiego artykułu przez rozpoznawalnych przedstawicieli branży ślubnej by się wypromować lub wręcz przeciwnie – tych stawiających pierwsze kroki w ślubnym biznesie. Wówczas portal ma materiał do publikacji a autor możliwość pokazania się światu.
- Blog ślubny prowadzony niezależnie. Czasami jakaś Panna Młoda po swoim ślubie stwierdza, że ma tak bogate doświadczenie, że może zacząć dzielić się nim ze światem i zaczyna pisać taki blog. Czasami ktoś, kto chciałby związać się z branżą ślubną (np. aspirująca konsultantka ślubna) postanawia w ten sposób przygotować sobie grunt pod przyszły biznes. Zdarzają się równie często jednak osoby, które nie powinny zabierać się za taką działalność ale mimo to, zakładają takie blogi. Możemy na nich wówczas znaleźć masowo powtarzane mity, mocno subiektywne i ograniczone postrzeganie pewnych tematów („ja tak miałam, tak zrobiłam, ja byłam zadowolona – każda inna opcja jest więc błędna”).
Co powinien zawierać dobrze prowadzony blog ślubny?
Od razu uprzedzam: nie ma przepisu na spektakularny sukces blogowy w dwa tygodnie. Blogosfera oraz influencerzy – mają się świetnie, to środowisko rozwija się przepięknie. To fakt. Trudno jednak znaleźć kogoś, kto odniósł sukces „od ręki”. Każdy powie ci to samo: pisz, działaj, przekazuj wartości i bądź autentyczny. Niezależnie od tego, jak na co dzień działasz i w jaki sposób chcesz blog wykorzystywać – musi być maksymalnie spójny z tobą i twoją marką. W sposób absolutnie autentyczny pokazywać cię w roli specjalisty, który doskonale wie o czym mówi.
- Osoba, którą twoi odbiorcy widzą w twoich kanałach social-media i na blogu, ma być dokładnie tą samą osobą – którą spotkają przy kawie, gdy już umówicie się na spotkanie. Nie przebieraj się więc do zdjęć w stroje, których nie nosisz na co dzień. Nie używaj atrybutów, których po prostu nie używasz. Wyglądaj i zachowuj się w sieci dokładnie tak, jak w realu.
- Research to twój obowiązek. Ugruntowana wiedza, co do której nie masz wątpliwości – to jedno. Jeśli zdarzy ci się mówić lub pisać o czymś bardziej nowym i mniej dla ciebie znanym, zrób porządne rozeznanie. Nie możesz sobie pozwolić na podstawowe błędy, które wytkną ci odbiorcy. Jeśli zależy ci na pozycji eksperta, pracuj na nią. Na każdym kroku.
- Nie kradnij zdjęć ani treści. Nie kopiuj. Niby takie oczywiste, niby każdy powinien to wiedzieć a jednak nie do końca, jak się okazuje. Co rusz pojawiają się kolejne kopie czyjejś twórczości. Staram się mówić o tym każdemu swojemu klientowi, powtarzać do znudzenia i wciąż: jeśli coś leży w Internecie, nie oznacza od razu że masz podnieść i sobie przywłaszczyć. Nie. Zdecydowanie nie. Autentyczny, wartościowy blog to unikalne teksty i zdjęcia. Jeśli już korzystasz z czyichś zdjęć – upewniasz się, że masz do tego prawo a autora zawsze podpisujesz.
Nie powiem ci teraz, że tworzenie bloga to taka wspaniała, prosta rzecz. Bo tak nie jest. To harówka. Siedem dni w tygodniu. Piszesz, wymyślasz tematy, zajmujesz się korektą, SEO, doborem zdjęć, sesjami. Publikujesz posty w social-media, tworzysz newsletter i odpowiadasz na komentarze, na wiadomości. Gdyby tak podliczyć ilość godzin, które należy spędzić na tych wszystkich działaniach – wychodzi całkiem ładna liczba. Niespodziewana dla wielu.
Lojalnie uprzedzam – nie jest to zadanie na króciutką chwilkę, raz w tygodniu. Jeśli marce zależy na blogu firmowym, ma doświadczenie i wiedzę – często korzysta się z pomocy profesjonalisty, który ubierze je odpowiednio w słowa. Podsumowując: czy warto prowadzić firmowy blog ślubny? Tak, jeśli tworzony jest w spójności z marką, w sposób rzetelny i profesjonalny, wnosząc treści nowe – bez powielania tego, czego mamy dookoła już za wiele.