Usługodawco ślubny, nie publikuj w trakcie uroczystości. Ani przed!

Jesteś fotografem ślubnym? A może filmowcem? Nie lubisz, gdy goście przeszkadzają w pracy, wyciągając telefony i próbując chwytać każdy moment, prawda? Jesteś dekoratorem? Nie lubisz, gdy ktoś oznacza Twoje dekoracje w tle – podczas gdy główną rolę na zdjęciu odgrywa… talerzyk z szaszłyczkiem lub muffinką, prawda? 

Tutaj w zasadzie… można mówić bardzo wiele.

Co wesele – to inne historie.

Sporo mówi się obecnie o weselach offline. Coraz częściej można spotkać już uroczystości, podczas których uprasza się gości o schowanie telefonów i nie używanie ich.

A usługodawca ślubny?

I tutaj przyznaję: miałam o tym napisać już dawno, branżę jednak nam zablokowano i… jakoś nie było nawet kontekstu do podobnych tematów. Powoli jednak znów ruszamy z uroczystościami i warto o tym szerzej powiedzieć. Przede wszystkim zaznaczyć jednak na start: nie publikujemy zdjęć miejsca ślubu i wesela – przed jego rozpoczęciem

Nie publikujemy przygotowań uroczystości – przed jej rozpoczęciem.

Powodów jest wiele, skupmy się dzisiaj na najważniejszych:

  1. Gdy pracujemy przy danej uroczystości – naszym zleceniodawcą najczęściej, jest Para Młoda. To właśnie oni jako pierwsi – powinni zobaczyć, jak wygląda miejsce ich ceremonii czy przyjęcia. Nie ma tutaj miejsca na sytuację, w której wszyscy dookoła już widzieli nakryte stoły – a oni jeszcze nie. Para Młoda powinna mieć bezdyskusyjne pierwszeństwo w obejrzeniu stylizacji uroczystości.
  2. Co innego wrzucić detal – a co innego wirtualnie oprowadzać po każdym zakamarku. I teraz ustalmy sobie najważniejsze! Sytuacja nr 1: wedding plannerka wiezie bukiet Panny Młodej, wrzuca zdjęcia ułamka tegoż bukietu (zbliżenie na trzy kwiatki), dopisuje: będzie pięknie, będzie pastelowo! Sytuacja nr 2: wedding plannerka koordynuje poranne przygotowania sali. Spaceruje ze smartfonem między stołami i pokazuje wszystko. Począwszy od całego efektu wejścia do przygotowanej sali, kończąc na winietkach czy podziękowaniach dla gości. Czym różnią się przytoczone sytuacje? Stopniem dbałości o prywatność Pary Młodej w dniu ceremonii – to na pewno. Druga sytuacja nie powinna była się w ogóle wydarzyć. Mamy obecnie ogromne możliwości. Wystarczy nagrać takie filmiki i zapisać, do publikacji później – już po uroczystości. 
  3. Nie znamy jeszcze opinii Pary Młodej. A co w sytuacji, gdy połowa naszych obserwujących na Instagramie – już widziała te dekoracje a samym zainteresowanym… one się nie spodobają?
  4. Bezpieczeństwo. Internet to fajna możliwość, pojemna i inspirująca – prawda? Skrywa jednak również wiele niebezpieczeństw. Tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy, kogo skrywa nasze grono obserwujących. I nie zdołamy również przewidzieć niepożądanych zachowań. Osobiście wychodzę nawet z założenia, że troska o prywatność i bezpieczeństwo klientów – to jeden z najistotniejszych punktów skupiających uwagę. Dlatego też jestem zwolenniczką niepublikowania i nieoznaczania zwłaszcza lokalizacji – w czasie rzeczywistym.

Nie publikujemy uroczystości i przyjęcia – gdy trwają.

Tutaj powodów jest również wiele, skupmy się dzisiaj na najważniejszych:

  1. Wizerunek gości. Przeurocze dzieci niosące obrączki? Są to jednak czyjeś dzieci i przed publikacją – powinniśmy spytać o zgodę rodziców. Publikując relację na żywo – nie ma tu opcji uzyskania takiej zgody. Podobnie wygląda sytuacja z Tatą, prowadzącym Córkę – czy po prostu… z tańczącymi gośćmi. Żyjemy dziś mocno online, nie oznacza to jednak że wszyscy tak funkcjonują. Musimy szanować prawo do prywatności i wizerunku bliskich Pary Młodej.
  2. Skupienie na pracy. Idąc na ślub czy wesele – usługodawca ślubny piastuje tam określone zadania. Powinniśmy więc skupiać się na tym, co mamy do zrobienia. Nie ma nic złego w uchwyceniu jakiegoś momentu imprezy czy dekoracji. Wszystko można zrobić z wyczuciem! DJ pokazuje bawiących się ludzi, pełen parkiet? Proszę bardzo! Można to zrobić w sposób, gdy twarze są niewidoczne a relacja trwa kilkanaście sekund. Z jednej strony – chcemy być na czasie, obecni w sieci – z drugiej strony nadmiar takich relacji, może zniechęcić do nas potencjalnych klientów, którzy nie wyobrażają sobie takiej sytuacji na swojej imprezie.
  3. Bezpieczeństwo. I znów ten sam aspekt. Powtórzę zatem: Internet to fajna możliwość, pojemna i inspirująca – prawda? Skrywa jednak również wiele niebezpieczeństw. Tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy, kogo skrywa nasze grono obserwujących. I nie zdołamy również przewidzieć niepożądanych zachowań. Osobiście wychodzę nawet z założenia, że troska o prywatność i bezpieczeństwo klientów – to jeden z najistotniejszych punktów skupiających uwagę. Dlatego też jestem zwolenniczką niepublikowania i nieoznaczania zwłaszcza lokalizacji – w czasie rzeczywistym.

 

Zdarzyło się, że ktoś Was niefortunnie oznaczył?

Nagrywacie relacje w czasie rzeczywistym – czy stawiacie na późniejsze publikacje?

 

Dodaj komentarz